Pojawiło się w końcu coś słodkiego na mym blogu, jest to całkiem ciekawa wersja naszego murzynka, ale nieco zmodyfikowana. Jest tak bardzo kakaowa, że ciasto jest dosłownie czarne, murzynki zazwyczaj są ciemnobrązowe, to jest autentycznie czarne, w pewnym sensie wygląda jak spalone :D za to w smaku jest wyborne. Połączenie bądź co bądź dość słodkiego ciasta z lekko słodką śmietaną i kwaśnymi malinami tworzy doskonały dodatek do podwieczornej kawy, a nawet może odgrywać główną rolę podczas imprezy urodzinowej. Zapraszam więc na diabelskie ciasto.
Składniki na ciasto:
200g mąki pszennej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
¼ łyżeczki soli
½ szklanki maślanki lub kefiru + ½ szklanki wody
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (ja użyłam cukru wanilinowego)
50g kakao + ½ szklanki letniej wody
2 duże jajka w temp. pokojowej
115g miękkiego masła
200g cukru białego
200g cukru brązowego
Składniki na krem:
250ml śmietany kremówki (czyli 30% lub więcej)
1 laska wanilii
1 łyżka cukru pudru
Wykonanie:
Zaczynamy od ciasta. Mąkę, sodę i sól mieszamy. Maślankę lub kefir i wodę oraz ekstrakt z wanilii mieszamy w osobnym naczyniu. Kakao mieszamy z wodą i pozostawiamy do wystygnięcia, również w osobnym naczyniu. Jajka roztrzepujemy. Masło miksujemy na puszystą masę, dodajemy cukry, najpierw biały potem brązowy, miksujemy. Następnie powoli wlewamy jajka i ponownie miksujemy. Wyłączamy mikser i dodajemy do masy kakao, mieszamy ręcznie. Następnie na przemian dodajemy masę maślankową i mąkę, każde po łyżce. Mieszamy do połączenia się składników, nie dłużej.
W oryginalnym przepisie gotową masę na ciasto należy podzielić na pół i piec dwa osobne placki, jednak ja na to nie miałam czasu, upiekłam w całości, niestety to spowodowało wydłużenie czasu pieczenia oraz to, że ciasto minimalnie opadło, poza tym trzeba uważać przy dzieleniu na dwie części gdyż ciasto jest delikatne, nie mówię że nie da się tego zrobić, bo się da, ale należy być ostrożnym.
Ciasto pieczemy w okrągłej blaszce, tortownicy (moja ma 24cm średnicy) ok. 50minut w 180 stopniach, generalnie pieczemy do momentu „suchego patyczka”.
Ciasto musi być całkowicie zimne zanim je podzielimy na 2 części, inaczej będzie się przyklejać do noża i wałkować tworząc dziury!
Kiedy ciasto wystygnie i będzie już podzielone można się zabrać za krem. A krem to nic innego jak bita śmietana z pestkami wanilii, czyli wlewamy śmietanę do naczynia w którym będziemy ją ubijać i wstawiamy do lodówki(najlepiej zrobić to przed sporządzeniem placka), po schłodzeniu można już ubijać, pod koniec dodajemy łyżkę pudru i pestki wanilii.
Nie wiem dlaczego, ale jakimś dziwnym sposobem moja śmietana nie chciała się ubić, poratować nas wtedy może odrobina rozpuszczonej w wodzie żelatyny, wlewamy ją do śmietany i mieszamy, wstawiamy na chwilę do lodówki (jeśli śmietana była dobrze schłodzona to proces tężenia będzie bardzo krótki) i po chwili śmietana jest już puszysta.
Na koniec należy ciasto połączyć kremem i ozdobić owocami. Między dwa płaty ciasta układamy krem, na wierzch również, następnie układamy owoce. Ja użyłam malin, tak jak należało, ale myślę że bardzo fajnie pasowałyby również takie owoce jak kiwi, truskawki, wiśnie, najlepiej wybrać te nieco kwaśne, bo ciasto jest obłędnie słodkie, owoce świetnie to równoważą.
Na koniec ciasto powinno postać nieco w lodówce, zbyt świeże po prostu się rozlatuje.
Smacznego!
PS. Przepis znaleziony TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że odwiedziłeś mojego bloga, będzie mi miło jeśli pozostawisz komentarz warty uwagi. Pozdrawiam. Anjax