Nie szpinak, nie kleik i też nie zupa mleczna były zmorami z
mojego dzieciństwa. To szczawiowa! Dzisiaj postanowiłam przeciwstawić się tej
zmorze sprzed lat i stwierdziłam, że być może posmakuje mi, gdy sama ją zrobię.
I tak też się stało. Z pobliskiej łąki zebrałam „kwaśne listka”, jak to zwykłam
mawiać dawno temu razem z koleżanką z podwórka, i przygotowałam pyszną zupę.
Składniki(dla 3-4 osób):
Ok. 200g szczawiu świeżego
1 duża marchew
Pół pora
2 ziemniaki
4-5 jajek
Sól, pieprz, liść lubczyku, ziele angielskie i liście
laurowe
Śmietana 18% lub mleko
Wykonanie:
Szczaw zbieramy z takich miejsc, które są oddalone od dróg i
których nie nawożono sztucznymi nawozami. Ja miałam to szczęście, że znalazłam
w pobliżu łąkę, która w dodatku była wysypana naturalnym nawozem, więc liście
stamtąd jak najbardziej nadają się do spożycia. Jeśli ktoś nie wie jak wygląda
szczaw, zapraszam do Wujka Google, ale ogólnie mówiąc są to zielone podłużne
liście podobne trochę do szpinaku, w smaku dość kwaśne.
Zebrany szczaw pozbawiamy ogonków i dokładnie myjemy.
Następnie szatkujemy. Połowę szczawiu wrzucamy do garnka, razem z obraną, umytą
i startą marchewką oraz pokrojonym porem. Zalewamy całość wodą i gotujemy.
Pozostałą część szczawiu podsmażamy na maśle i dorzucamy do
zupy. Zupę doprawiamy solą, pieprzem, liściem lubczyku, zielem angielskim,
liściem laurowym. Dodajemy ziemniaki pokrojone w kostkę i gotujemy całość aż
warzywa zmiękną.
W tym czasie gotujemy jaja na twardo.
Gdy zupa będzie gotowa, powinna być lekko kwaśna i zielona
jak ogórkowa. Można ją zabielić śmietaną lub mlekiem, pamiętając o
wcześniejszym zahartowaniu.
Na koniec dodajemy jajka. Można je podać tak jak do żurku, w
ćwiartkach lub pokroić w drobną kostkę i wrzucić do zupy. Ja wybrałam opcję
drugą.
Smacznego!
oj znam ten ból! tyle ze ja nadal nie znoszę szczawiowej. Na Twojego bloga trafiłam przypadkowo, ale muszę przyznać, że jest ciekawy i prosty, czyli to co najbardziej cenie. Zapraszam do mnie! http://fabrykapomyslow50.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńU mnie mogą być jeszcze zawirowania drobne z wyglądem, bo dopiero zaczynam:)
Pozdrawiam,
Ann:)